Ulice o szczycie,
a w samym środku ja, sekundy gonią czas.
Wrzucam bieg, zamiera świat.
Przez deszcz widzę każdą zatrzymaną w ruchu twarz.
Wspomnień flesz razi mnie
i czujÄ™ jak krew zaczyna we mnie biec.
Nim nastanie noc,
każdy wzrok i tak padnie na mnie, nic już nie odstanie się.
Chciałbym móc patrzeć tak, jak wy.
Nie widzieć tego, co we mnie tkwi.
Syreny tnÄ… horyzontu brzeg.
Przyszedł na mnie czas, obudzę się na raz.
Palcem grozi mi sam król.
Nie mogłem inaczej, przez ciebie jestem tu.
W środku pękają struny chwil,
pulsuje rzeka czerwieniÄ… moich win.
GoniÄ™ sam siebie
i znów zamiera świat, nie jestem tutaj sam.
Chciałbym móc patrzeć tak, jak wy.
Nie widzieć tego, co we mnie tkwi.
Chciałbym móc wyjść z tych za ciasnych ram.
Dzisiaj ze sobą stanąć twarzą w twarz.
Rozpiera mnie wstyd,
rozpiera mnie strach.
Czernieją myśli w strumieniu praw.
BiegnÄ™ przez noc, nie dogoniÄ… mnie.
Te dni już nie powtórzą się.